Mekka surferów

Lądujemy gdzieś w Kornwalii, najbardziej wysuniętym na zachód hrabstwie Anglii. Mglisto, siąpi deszcz, trawa i pola dokoła nasycone zielenią a niebo w żaden sposób nie zapowiada słonecznego lipcowego dnia. Jest 8 rano, czas na kawę. Lotnisko w Newquay, a raczej maleńki terminal położony gdzieś nieopodal, pomiędzy klifami i trawami, jeszcze śpi. Tu kawy o tej porze raczej się nie napijemy. Pasażerowie naszego lotu szybko znikają w samochodach zaparkowanych na malutkim parkingu i gdzieś odjeżdżają. Zostajemy tylko my. Najwcześniejszy autobus do Newquay odjedzie stąd dopeiro za 2 godziny. Wyruszamy do miasta na nogach ale szybko się poddajemy. Drogi są zbyt wąskie , zbyt kręte i bez pobocza by maszerować nimi z plecakiem i walizkami. Zamawiamy ekologiczna taksówkę, która za 20 funtów zawozi nas na śniadanie do zaspanego Newquay…

Kornwalia- kraina klifów i plaż

W pubie przy plaży, w którym jeszcze czuć nocną imprezę, zamawiamy śniadanie. Kawa z dolewką a za oknem deszcz a w deszczu plaża, której w tym zakątku świata się nie spodziewamy. Plaża Towan, jak się okazuje jedna z najsłyniejszych na świecie. Potężna skała, wyrastająca z wody, i łączący ją ze skalistym klifem pomost. Chodził nim kiedyś Sir Oliver Lodge angielski naukowiec, który wybudował sobie na samotnej skale piekną rezydencję. Dziś w domku na skale, za 2000 funtów można spędzić uroczy weekend a za niewiele ponad 3 000 funtów pomieszkać cały tydzień.

Nasz hotel jest zdecydowanie tańszy. Za 4 noce płacimy 250 Funtów i mieszkamy tuż przy słynnej plaży surferów Fistral Beach. Dwugwiazdkowy Carnmath Hotel możemy polecić z pełną odpowiedzialnością. Czyste, przytulne pokoje po remoncie a na dole restauracja z genialnym jedzeniem, pod warunkiem, że zamawiamy owoce morza. W tym miejscu warto ostrzec przed innym noclegiem w Newquay, conajmniej dwukrotnie droższym, w którym zdarzyło nam się też kiedyś mieszkać – Victoria Hotel. Poza świetną, centralna lokalizacją i atrakcyjną zabytkową architekturą – hotel niewiele oferuje. No może jeszcze super cienkie ściany, zza których w nocy dochodzą przeróżne odgłosy pobudzające wyobraźnię 🙂  i spa rodem z horrorów. A rano lekko przypalone angielskie śniadanie. Chociaż i ten pobyt wspominalmy genialnie. Carnmath Hotel, choć oddalony od centrum o jakieś 2- 3 km, zdecydowanie wygrywa.

Gdy po śniadaniu docieramy własnie do naszego hotelu, zostawiamy tylko bagaże i biegniemy na olbrzymią plaże. Zapiera dech w piersiach. Po drodze mijamy stare volkswageny ogórki z deskami na dachu. W wodzie dziesiątki „ spławików“ – surferów, którzy godzinami potrafią czekać na właściwą fale. Pojawiają się dwa razy w ciągu dnia: wczesnym ranem i późnym popołudniem. W przerwach, obserwują ich uważnie, golfiarze, których pole do gry, położone jest tuż nad zatoką surferów.

Takich plaż, ukrytych w zatokach, pomiędzy klifami , w okolicach Newquay jest kilkanaście. Przy każdej zaplecze dla surferów. Można wypozyczyć deski, pianki, można coś zjeść i odpocząć. Bo jak się dowiemy dzień później, przypadkowo pływając na bodyboardzie, to mocno wyczerpujacy sport. Ale równie mocno wciągający. Przy plażach też sklepiki z akcesoriami zaawansowanego plażowicza i surfera. Ceny kosmiczne, kilkakrotnie wyższe niż w mieście.

W ciągu dnia brakuje tylko słońca i  temperatury. Z reguły jest pochmurnie i około 18-20 stopni. Stąd obowiązkowe do pływania pianki. Rozwiązują problem prawie w 100%. Wypożyczenie deski i pianki na cały dzień to wydatek ok 30 Funtów (  trzeba mieć przy sobie jakiś dokument )

Wieczorami Newquay prawie tętni życiem. Prawie, bo widać, że miasteczko lata świetności ma już dawno za sobą. Złota dekada to lata 60 te, gdy tłumnie przyjeżdżali tu surferzy z całego świata, a hipisi okrzyknęli je swoja mekką. Dziś kornwalijski kurort to palmy rosnące przy ulicach, kilkadziesiąt salonów do gry na automatach- raczej pustych, sklepiki z pamiątkami, wypożyczalnie sprzętu do pływania, sklepy sportowe, restauracje i puby na każdym kroku. Puby zawsze pełne. O 23, w piątkowy wieczór, ulice miasteczka, które nam kojarzy się z folklorem polskich nadmorskich miescowości z początku lat 90 tych, zalane są już tylko pijaną młodzieżą. Nastoletnie dziewczyny, z kornwalisjkich wiosek i miasteczek, które przyjechały zabawić się w lipcowy weekend, leżą na ulicach. Chłopcy jeszcze się trzymają na nogach ale za chwile pewnie i Oni padną. My padamy w hotelu ze zmęczenia.

Drugiego dnia próbujemy wypożyczyć rowery ale wszyscy chcą wypożyczyć nam deski. W końcu się udaje. Wyprawa rowerowa po klifach wokół Newquay jest warta wysiłku jaki trzeba w nią włożyć. Jedyny problem jaki się pojawia to przejazd przez miasteczko. Ruch prawostronny sprawia nam odrobine kłopotów:-) Zwłaszcza na pierwszym rondzie. Wypożyczenie dwóch rowerów na pół dnia kosztowało nas tyle co jeden komplet do pływania. Dwa kółka cieszą się tu zdecydowanie mniejszym zaintersowaniem niż wszystko co ma w nazwie słowo „deska“. A szkoda, bo trasy rowerowe są przepiękne, a widoki zostają w głowie na długie lata.

Kolejne dwa dni spędzamy już w całości tylko w zimnej wodzie, w zatoce Fistral, i bawimy się na krótkich deskach. Pod koniec naszej pierwszej przygody kornwalijskiej, możemy spokojnie powiedzieć, że ślizg na przybrzeżnych falach mamy opanowany.

Do Kornwalii wrócimy pół roku później zimą. Gdy fale wysokie są na 10 metrów. Ale ta wyprawa to osobna przygoda. A póki co, wracamy do Londynu i planujemy kolejna wyprawę. Tym razem na naszej mapie pojawia się Paryż. O tym w następnym wpisie.

Jak dostać się do Newquay:

pociągiem z Londynu:

/wczesniejszy wpis, przez Riwierę Angielską :https://karmiezolwienabarbadosie.wordpress.com/2015/05/08/riwiera-angielska/

  • lub bezpośrednio z dworca Paddington w Londynie do Newquay , czas podróży ponad 5 godzin, cena biletu w jedną stronę ok 70 F

samolotem z Londynu Gatwick : linie flybe, czas podróży ok 1 godzina, cena biletu ok 80 F w jedną stronę /

zakwaterowanie: olbrzymi wybór hoteli, prywatnych kwater i hosteli , polecam booking.com

dojazd z lotniska do Newquay: taksówka – 20 funtów

lokalny autobus – 3 funty

plaża surferów /jedna z wielu/: http://fistralbeach.co.uk

One response to “Mekka surferów

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s